Niski kurs euro w stosunku do złotego, wysokie ceny drewna i konkurencja z Azji to największe bolączki producentów mebli w regionie. Choć niesprzyjające tendencje dają się we znaki także szczycieńskiej firmie Favorit Furniture, ma ona swoje sposoby na utrzymanie dobrej pozycji na rynku.

Meble z duszą

W OBLICZU KRYZYSU

Branża meblarska przechodzi ostatnio poważny kryzys. Dotyka on także firmy działające w naszym regionie. Widmo zwolnień krąży nad pracownikami MMI w Olsztynie. Postanowiliśmy sprawdzić, jak niekorzystne tendencje wpływają na jeden z największych zakładów w Szczytnie - FS Favorit Furniture. Zatrudnia on 550 osób. W ubiegłym roku, już po raz kolejny, znalazł się na liście 2000 największych polskich przedsiębiorstw, osiągając przychody 68,1 mln zł. Zakład, podobnie jak inne w regionie, odczuwa skutki trapiącego branżę meblarską kryzysu. Jego źródłem jest, jak tłumaczą przedstawiciele branży, niski kurs euro w stosunku do złotego i wysokie ceny drewna kupowanego od Lasów Państwowych. Wpływ na niekorzystną koniunkturę ma również rosnąca w siłę konkurencja z Azji, głównie Chin i Indonezji. Ta ostatnia nie przeraża jednak prezesa Favoritu Józefa Borawskiego.

- Przyjęliśmy następującą politykę - trzeba stawiać na wyroby najwyższej jakości i stale podnosić standard naszych towarów - podkreśla prezes.

Jego zdaniem dobry mebel poznaje się po szczegółach. Musi on wyróżniać się dobrymi wykończeniami, mieć solidne okucia i uchwyty.

- Są to drobnostki, na które niewiele osób zwraca uwagę, ale one stanowią o klasie produktu - podkreśla Józef Borawski.

ZWOLNIEŃ NIE BĘDZIE

Prezes przyznaje, że w ostatnim okresie spadła liczba zamówień. Favoritowi daleko jednak do kryzysu, jaki przechodzi teraz MMI.

- Nie musimy się na na razie restrukturyzować poprzez redukcję zatrudnienia. Pracownicy mogą być więc spokojni o swoje posady. Żadnych zwolnień w najbliższych latach nie przewidujemy - zapewnia Józef Borawski.

Deklaruje również, że jeśli koniunktura się poprawi, firma w każdej chwili może się rozbudować. Na zajmowanych przez nią terenach jest jeszcze sporo wolnego miejsca. Mogą tam powstać nowe obiekty.

- Jesteśmy w stanie nawet dwukrotnie zwiększyć produkcję - mówi prezes.

Zastrzega jednak, że na razie o zatrudnieniu większej liczby osób nie ma mowy.

Zakład półtora roku temu wybudował nowe hale i budynki biurowe przy ulicy Gnieźnieńskiej. Samo ich postawienie, bez maszyn, kosztowało 4 mln euro. Obecnie wszystkie hale produkcyjne wyposażone są w nowoczesny sprzęt. Produkcja jest częściowo zautomatyzowana i skomputeryzowana. W pomieszczeniach zamontowano urządzenia, które zapewniają wewnątrz odpowiednią temperaturę i wilgotność powietrza.

POCZĄTKI FIRMY

Firma działa w Szczytnie od 1991 roku. Jej początki wiążą się z wykupieniem przez zagranicznego inwestora budynków po dawnym Lenpolu. Po wyremontowaniu zaniedbanych obiektów rozpoczęto produkcję. Najpierw nie miała ona wiele wspólnego z tym, czym dziś zajmuje się zakład. Nie wytwarzano tu mebli, a prowadzono jedynie podstawowy, tartaczny przerób drewna. Prezesem firmy został pełniący tę funkcję do dziś Józef Borawski. Na początku lat 90. stał on jednocześnie na czele drugiej spółki specjalizującej się w branży drzewnej - Drakonii. Zajmowała się ona wyrobami tapicerskimi. Zakład mieścił się w budynkach po byłej fabryce mebli przy ulicy Chrobrego, które w tamtym czasie wynajmowała mu MMI. Z czasem obie spółki przekształciły się w jedną - FS Favorit Furniture. Jest ona częścią holdingu austriackiej grupy Schieder.

OD BALA DO SZAFY

Favorit jest jednym z niewielu zakładów w Polsce zajmującym się produkcją mebli od podstaw. Najpierw trafia tu drewno wprost z lasów. Potem jest ono przerabiane w znajdującym się na terenie fabryki tartaku i stolarni. Tam powstają elementy klejone mebli, np. półki i boki. Rocznie firma przerabia około 60 tys. m3 drewna. Surowiec pochodzi z Lasów Państwowych. Najczęściej wykorzystywane gatunki to sosna, brzoza, olcha, buk i dąb. Spora część drewna trafia do zakładu z lasów znajdujących się na naszych terenach, ale także z Białostocczyzny. Najdłuższą drogę do Szczytna przebywa buk. Jest on transportowany z Wybrzeża.

Zakład specjalizuje się w wyrobie mebli do sypialni, jadalni, pokojów dziennych i dziecięcych. Te ostatnie cieszą się obecnie rosnącą popularnością. Wyroby ze Szczytna w większości trafiają na Zachód.

- Nasi najwięksi odbiorcy to Niemcy. Tam eksportujemy ok. 60% mebli. Poza tym cieszą się one uznaniem także w Szwajcarii, Austrii i krajach Beneluksu - wylicza Józef Borawski.

W kraju sprzedaje się ok. 10-15% produkowanych w Favoricie mebli.

- Na pewno chcielibyśmy, aby udział w rynku polskim był większy, ale na razie nie ma takiego zapotrzebowania - mówi prezes.

Dodaje, że wpływ na to ma także wysoka cena wytwarzanych w Szczytnie produktów.

NIEPOTRZEBNE ZAMIESZANIE

Budowie zakładu na Gnieźnieńskiej towarzyszyła napięta atmosfera związana z powstaniem w mieście marketu Kaufland. Zagraniczny udziałowiec postawił wówczas lokalnym władzom ultimatum - albo wydadzą zgodę na sklep przy ulicy Chrobrego, albo w Szczytnie przestanie funkcjonować zakład meblarski. Jak tłumaczy prezes Borawski, chodziło o zagospodarowanie terenu po dawnej fabryce mebli. Według niego zamieszanie towarzyszące tamtym wydarzeniom było niepotrzebne.

- Wszystkim, którzy wtedy tak głośno protestowali odpowiadam, że gdybyśmy nie postawili nowego zakładu, przy obecnej koniunkturze tych 550 miejsc pracy już by nie było. W tamtych warunkach nie mieliśmy szans na rozwój produkcji - mówi prezes Borawski.

Dodaje, że stare budynki nie spełniały wymaganych norm.

- Zimą temperatura spadała tam do zera stopni. Nie było możliwości normalnie pracować, ani produkować.

Jego zdaniem za całą sprawą stało silnie reprezentowane w Radzie Miejskiej lobby drobnych handlowców.

- Osoba, która najgłośniej protestowała przeciw lokalizacji marketu, sama wynajmuje teren pod dwa inne. Zastanówmy się więc, po co był ten krzyk i kto go podnosił - mówi szef Favoritu.

Uważa, że miasto skorzystało na obu inwestycjach.

- Dzięki nim w Szczytnie stoją teraz dwa ładne, nowe obiekty zamiast starych, nadających się tylko do wyburzenia - podsumowuje prezes, mając na myśli market i fabrykę.

ZNANA MARKA

Józef Borawski do największych sukcesów firmy zalicza to, że w trudnych warunkach transformacji udało się jej przetrwać i przez cały czas rozwijać.

- Powodem do satysfakcji jest także to, że zaczynając od zera, w starych budynkach, w ciągu kilkunastu lat staliśmy się jedną z nowocześniejszych firm w Polsce, a nasza marka jest rozpoznawana na światowych rynkach.

Ewa Kułakowska

JÓZEF BORAWSKI

Pochodzi z Podlasia. Z wykształcenia technolog drewna. Pracował w Grajewie w zakładzie produkującym płyty wiórowe, potem także w fabryce mebli w Kozienicach. Od 12 lat jest prezesem FS Favorit Furniture. Na stałe do Szczytna przeprowadził się 11 lat temu. Żonaty, ma trzech synów. Miłośnik sportów wodnych. Uprawia pływanie, windsurfing, żeglarstwo. Zimą jeździ na nartach i snowboardzie.

2006.03.22