O KROK OD WYPADKU

Migawki z mojego miasta

Od jakiegoś już czasu na ul. Andersa ślimaczą się roboty związane z budową kanalizacji sanitarnej, o której całkiem „zapomniano” gdy rok temu remontowano nawierzchnię. Jakby jednak nie było, coś tam się dzieje w godzinach pracy, a co po fajrancie? Wiadomo, sieć kanalizacyjna nie biegnie tuż pod powierzchnią drogi, a przeważnie na znacznej głębokości, więc wydawałoby się, że z chwilą gdy robotnicy opuszczą miejsce pracy zabezpieczą należycie wloty wykonanych już studzienek. Aby jakiś roztargniony przechodzień, albo rozbrykane dziecko nie wpadło do dziury, bo nietrudno sobie wyobrazić, co by było, gdyby...

Ba, okazuje się to być tylko teorią, bo w rzeczywistości zabezpieczenie wlotów na opisywanym odcinku wygląda fatalnie. Jeden z otworów został obłożony palikiem i dwiema oponami samochodowymi. Mimo prymitywizmu nie pasującego do XXI w., owo „zabezpieczenie” jakoś tam spełnia swoją rolę, choć na pewno daleko mu do doskonałości. No tak, może to jednak tylko jednostkowy przypadek niedbalstwa – pocieszaliśmy się – a pozostałe otwory zabezpieczono bardziej profesjonalnie? Niestety, dalej było jeszcze gorzej – na kolejnym otworze leżał sobie samotny kołek, a na następnym nie było już nic.

ZAKAZ OPIERANIA

Miejski Dom Kultury nabrał w końcu szyku i wygląda adekwatnie do swojej nazwy. Obok wyremontowano także bibliotekę, która, choć prezentuje się skromniej, to jednak wygląda daleko schludniej i estetyczniej niż przed renowacją. Ciekawym szczegółem architektonicznym są ażurowe zabudowy rynien, bo wiadomo co wandale potrafią wyczyniać z miękką blachą za pomocą siły swoich na ogół koślawych nóg i takiegoż wykoślawionego umysłu. Wprawne oko dostrzeże tu jeszcze inną ciekawostkę - mianowicie dość oryginalne tabliczki z napisami zakazującymi opierania rowerów.

Przy czym nie chodzi tu o „opieranie” w sensie pewnej czynności gospodarskiej, bo żadnej pralni, zwłaszcza rowerów, w bibliotece nie ma, a po prostu o parkowanie. Obok zakazu wisi zresztą tabliczka informacyjna z wymalowaną strzałką wskazującą, że za rogiem stawianie jednośladów jest możliwe. Zaglądamy zatem za róg i co? Nic tu szczególnego nie ma. Zapytajmy więc czym różni się front szacownej biblioteki od jej boku? Też przecież został elegancko wyremontowany i nie należałoby ustawiać przy nim rowerów, aby nie podrapać nowych tynków. Ha!, szczegółowa penetracja terenu unaoczniła nam jednak pewną ukrytą za wysokim parkanem i pośród łopianu konstrukcję, którą na upartego, można by nazwać miniparkingiem rowerowym w wersji mocno oszczędnościowej.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.