Pachnąca dymem złocista kiełbasa, szynka, polędwica, czy miejscowy rarytas wędzony węgorz... od września mogą przejść do historii. Wszystko przez Unię Europejską, która przy braku sprzeciwu naszych władz, wprowadza nowe normy zawartości substancji smolistych w wyrobach spożywczych.

limg("09_FOTO.JPG", "Wędzone, aromatyczne ryby z małej wędzarni Marcina Maciejewskiego spełniają europejskie normy

na zawartość substancji smolistych. Jednak gdzie indziej nie jest już tak dobrze");

Całe zamieszanie z wędzonkami zaczęło się już w 2011 r., kiedy Komisja Europejska postanowiła zmienić przepisy regulacyjne. Wymyślono wówczas, niby dla naszego dobra, że wędzenie w dymie palonego drewna, choć stosowane od wieków, nagle stało się szkodliwe. Eurokraci wprowadzili tak surowe normy zawartości substancji smolistych (m. in. benzopirenu), że małe zakłady zajmujące się wędzeniem nie będą w stanie ich dotrzymać.

Według obecnych przepisów, w kilogramie wędzonego wyrobu może znajdować się co najwyżej 5 mikrogramów benzopirenu, a od września tylko 2 mikrogramy.

Nowe wymogi to zbyt wysoka poprzeczka dla polskich producentów wędlin – alarmują fachowcy z branży. Uderzają one w szczególności w małych producentów, którzy wykorzystują tradycyjne polskie technologie oparte o wędzenie w dymie z palonego drewna. Z kolei minister rolnictwa Stanisław Kalemba uspokaja. Niedawno zapewniał w mediach, że większość polskich wędlin nie przekracza tych norm. Niestety, Witold Choiński, prezes zarządu Związku Polskie Mięso, przypomina, że zagrożone są małe firmy. Z działających na rynku ok. 2 000 zakładów tego typu (tylko w branży mięsnej), widmo upadłości zagląda w oczy 100-150 jednostkom.

Dodajmy jeszcze, że wspomniane rozporządzenie obejmuje także inne wędzone produkty żywnościowe jak sery, czy ryby, bardzo popularne u nas na Mazurach.

NIEUCZCIWA KONKURENCJA

W Szczytnie ostatni mały zakład parający się wędzeniem wyrobów mięsnych i świadczący usługi dla mieszkańców, padł już rok temu. Powodem, jak twierdzi były właściciel, stały się zbyt restrykcyjne unijne przepisy w kwestii sanitarnej.

Od około pół roku działa natomiast w naszym mieście mała wędzarnia ryb, opalana drewnem. Zainstalowana ona jest w sklepie i smażalni nad małym jeziorem.

- Wędzarnia nie jest duża, ma pojemność ok. 30 kg – mówi Marcin Maciejewski, właściciel.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.