Biała ściana

Praktycznie przez całe lato i jesień w miejskim schronisku dla zwierząt prowadzono rozmaite prace remontowo-budowlane, wskutek czego zwierzakom poprawiły się warunki bytowe, a sam obiekt wypiękniał. Kiedy wyremontowano frontową ścianę obawiano się, że zaraz zostania ona zeszpecona - zabazgrana sprayem, więc podjęto próby ogłoszenia konkursu dla graffitowców. Nic z tego nie wyszło, bo ściana jak była biała, taką jest nadal - fot. 1.

Cóż to, nie ma chętnych? Początkowo myślałem, że może okolice te są zbyt oddalone od centrum miasta, więc "ściennym malarzom" tu za daleko, ale jak się okazało nie jest to prawda. W bliskim bowiem sąsiedztwie schroniska odkryłem coś takiego, co ukazuje fot. 2.

Jest to przepust drogowy pod ul. Łomżyńską (położony nie dalej, jak 7-8 m od schroniska), którym płynie Kanał Domowy. Na ścianie budowli, ale nie od strony ulicy, a torów kolejowych ktoś wymalował zagadkowe wzory geometryczne, co dowodzi, że artyści owi docierają i tutaj. Dlaczego zatem oszczędzili mury schroniska - nie mieli koncepcji?

No to ja wymyśliłem takie oto graffiti wirtualne - fot. 3.

Kto ma lepszy pomysł?

USTĘPY

Nad Jeziorem Domowym Małym mamy główną miejską toaletę, nazywaną tak, jak na fot. 4.

Usytuowaną na placu Juranda strzałkę wskazującą, w jakim kierunku należy do niej zmierzać połączono dość niefortunnie z szyldem placówki oferującej różne smaczności, co stworzyło nader nieapetyczne zestawienie fot. 5.

Ruch wokoło jest duży, mimo że to już jesień, więc zmotoryzowani, a także i piesi, jacy się po placu kręcą, gdy ich przyciśnie, próbują skorzystać z przybytku. Tymczasem - takie sygnały dotarły do "Kurka" - toaleta jest zamknięta.

- Ależ nie - przekonuje mnie inspektor Krystyna Lis z Urzędu Miasta. Wyjaśniając, iż co prawda szalet miejski został oddany w dzierżawę, ale jego ewentualne zamknięcie i tak musiałoby być uzgodnione z miejskimi władzami. Jeśli był nieczynny to zapewne tylko chwilowo, może prowadząca go pani gdzieś wyszła. A tak w ogóle, to zimą szalet odwiedza bardzo mało ludzi (1 osoba tygodniowo), więc przerwa w działalności przybytku jest brana pod uwagę.

No jak nie jest zamknięty, skoro zamknięty - tyle mogę napisać. Byłem tam bowiem w czwartek, byłem w piątek i drzwi (do męskiej, jak i damskiej części) zastałem zamknięte na głucho. Po prostu dzierżawca zaryglował przybytek w związku z nadchodzącą zimą nie konsultując się z UM, najwyraźniej mając ten obowiązek w... (skoro o tak specyficznej placówce mowa, o właściwe słówko nie trudno).

DZIURA I INNE PUŁAPKI

Szkoła Podstawowa nr 3 położona jest dość niefortunnie tuż obok torów, co powoduje, iż spora część uczniów wędrujących do szkoły, bądź z niej wracających, przemierza rozległe torowisko. Już na początku tej podróży czyha na nie niebezpieczeństwo w postaci odkrytej studzienki - fot. 6. Na ów fakt zwrócił mi uwagę jeden z kolejarzy, kiedy dwa tygodnie temu penetrowałem bunkry, usytułowane tuż przy towarowej rampie kolejowej.

Dziura jest wielka i zieje w ziemi tuż obok wydeptanej przez dziatwę szkolną ścieżki-skrótu. Co prawda obok leży pokrywa, ale ta jest niezwykle ciężka. Próbowałem nałożyć ją na studzienkę, ale gdy włożyłem ręce w uchwyty i szarpnąłem do góry, nawet nie drgnęła.

Dzieci szczęśliwie ominąwszy dziurę (we dnie jeszcze ją widać, gorzej wieczorem) wspinają się na kolejowy nasyp, a potem całymi gromadami maszerują poprzez torowisko - fot. 7.

Między szynami znajdują się liczne zwrotnice kolejowe, jedne czynne, inne już nie. Ich elementy częściowo zostały odkryte. Ktoś zdarł zabezpieczającą ustrojstwa blachę i teraz łatwo włożyć do środka nogę - fot. 8.

Gdyby tak komuś w tym urządzeniu uwięzła stopa na trwałe, a po szynach mknął pociąg... Lepiej sobie tego nie wyobrażać.

Niebezpieczeństwo zatem jest spore, ale nie wiem jak wyperswadować uczniom, aby tędy nie chodzili. W dzieciństwie sam mieszkałem tuż przy kolejowym szlaku Szczytno - Olsztyn i mimo przestróg dorosłych wszelkie wyprawy na torowisko uważałem za niezwykle atrakcyjne. Wówczas był znacznie większy ruch kolejowy, a przy dworcu w budyneczku o kształcie wieży (obecnie piwiarni) znajdował się posterunek SOK-u (Służba Ochrony Kolei). Funkcjonariusze ci często zaczajali się na chodzących po torach, obkładali ich mandatami, więc nie "spacerowało" po nich tylu ludzi, jak dzisiaj. Teraz sokistów już nie ma, nikt mandatów nie musi płacić, ale czy to lepiej?

2003.11.19