Jeszcze do niedawna mieszkańcom małej i stosunkowo biednej gminy Rozogi nie śniło się nawet, że w krótkim czasie mogą nauczyć się obsługi komputera czy wybrać do kina bądź teatru w dużym mieście. Dzięki projektom realizowanym w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego wielu z nich nie tylko zdobyło nowe umiejętności, ale także uwierzyło w swoje siły.

Nawet nam się nie śniło

ROZOSKI FENOMEN

Rozogi to prawdziwy fenomen w powiecie szczycieńskim, a może nawet i województwie. Niewielka, licząca nieco ponad 6 tysięcy mieszkańców gmina leżąca na pograniczu mazursko-kurpiowskim niedawno znalazła się, jako jeden z trzech samorządów Warmii i Mazur, w pierwszej setce gmin wiejskich najskuteczniej wykorzystujących unijne środki. Wartość pozyskanych przez Rozogi funduszy w przeliczeniu na jednego mieszkańca w 2008 roku wyniosła 150 złotych, co sytuuje ją na 26. miejscu w kraju. W ciągu ostatniego roku rozoski samorząd zrealizował, bądź rozpoczął realizację dziesięciu projektów z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki na kwotę 1,07 mln złotych. W ramach środków z Europejskiego Funduszu Społecznego mieszkańcy mogli uczestniczyć w szkoleniach komputerowych, kursach pierwszej pomocy oraz zdobywać wiedzę dotyczącą projektowania ogrodów, a także brać udział w wyjazdach do teatrów i kin w dużych miastach. Wszystko zaczęło się od Programu Integracji Społecznej, który gmina zaczęła realizować w ubiegłym roku. Do udziału w nim Rozogi zostały wytypowane przez ministerstwo pracy jako jedna z 39 gmin w województwie warmińsko-mazurskim i jedna z trzech w powiecie szczycieńskim. Do programu zakwalifikowano najbiedniejsze samorządy, a jego założeniem było zaktywizowanie społeczności lokalnej i pobudzenie jej do działania. W Rozogach zarówno władze, jak i sami mieszkańcy podeszli do sprawy bardzo poważnie.

- Podczas spotkań w ramach Programu Integracji Społecznej pojawiły się tematy, które można by realizować w naszej gminie. Stały się one źródłem składanych przez nas wniosków – wspomina wójt gminy Rozogi Józef Zapert.

BLIŻEJ KULTURY

Realizację projektów z EFS poprzedziły ankiety mające wskazać najpilniejsze potrzeby mieszkańców. W ich rozprowadzanie włączyli się sołtysi, radni, dyrektorzy szkół i pracownicy urzędu gminy. Na podstawie ankiet zrodziły się projekty: „Komputerowe ABC”, „Z komputerem na Ty”, „Lekcje małej architektury”, „Pierwsza pomoc od A do Z” oraz „Partnerstwo na rzecz rozwoju edukacji kulturalnej w gminie”. Wartość każdego nie przekraczała 50 tys. złotych. W sumie uczestniczyło w nich ponad 600 osób. Najwięcej, bo aż 471 brało udział w projekcie zwanym w skrócie „kulturalnym”. Dzięki niemu zarówno dzieci, jak i dorośli mieli okazję wybrać się do kin i teatrów w Warszawie, Gdyni, Olsztynie czy Elblągu. Mieszkańcom małych miejscowości, oderwanym od dużych centrów, taka sposobność nie nadarza się często. Ich kontakt z kulturą, i to nie nawyższych lotów, ogranicza się zwykle do obejrzenia serialu w telewizji. Teresa Czujak z Faryn, jedna z uczestniczek projektu kulturalnego, była w stolicy na spektaklu Sławomira Mrożka „Miłość na Krymie”. - Dawniej trochę interesowałam się teatrem, ale potem pojawiły się dzieci, obowiązki. Bardzo dawno nie byłam na żadnej sztuce – przyznaje pani Teresa. Dodaje, że wiele osób, z którymi pojechała na spektakl, po raz pierwszy odwiedziło teatr.

- Ludzie nie mają na to czasu, problem stanowi też duża odległość i koszty dojazdu, dlatego ten projekt bardzo się przydał – uważa mieszkanka Faryn./b> - Gdyby w przyszłości realizowano coś podobnego, to ja się na to pisze – deklaruje pani Teresa.

ROZJAŚNIŁO SIĘ W GŁOWACH

O wymiernych korzyściach płynących z projektów mówią też uczestnicy kursów komputerowych. Zofia Śniadach, pracownica sklepu w Klonie, wspomina, że zanim wzięła udział w projekcie, trzymała się z dala od komputera. - Bałam się, że coś w nim popsuję. W ogóle mnie do niego nie ciągnęło. Na szkolenie namówiła ją koleżanka. Wcześniej pani Zofia myślała o tym, by pojechać na kurs do odległego o ponad 20 kilometrów Szczytna. W końcu pojawiła się możliwość zdobycia podstaw informatycznej wiedzy na miejscu. - Mądra głowa to wymyśliła. Młodzi uczą się tego w szkołach, a my, starsi, nie mieliśmy takiej okazji. Dzięki kursom wie już, jak m. in pisać maile. Nawiązała kontakty z koleżankami ze szkolnych czasów, z którymi spotyka się na „Naszej klasie”. Przy tym uwierzyła w swoje siły. - Jeżeli się chce, to wszystkiego da się nauczyć, bez względu na wiek – mówi pani Zofia.

Jarosław Ostrouch z Rozóg, który także uczestniczył w szkoleniach informatycznych, wraz z żoną Jadwigą zajmuje się sprzedażą jaj. W swoim gospodarstwie hoduje przeszło 300 kur. Podkreśla, że umiejętność obsługi komputera bardzo mu się przydaje, także w prowadzeniu gospodarstwa. - Przez internet mogę kupić dużo taniej niemal wszystko, czego potrzebuję – mówi Jarosław Ostrouch. Niedawno nabył tą drogą nowoczesny aparat fotograficzny. Teraz z dumą pokazuje zdjęcia zrobione podczas dożynek gminnych, prac w gospodarstwie, spotkań rodzinnych, wycieczki do Szczytna. Wykonane przez siebie i żonę fotografie wysyła pocztą mailową znajomym i rodzinie. - Jestem zachwycony. Naprawdę rozjaśniło mi się w głowie. Nawet nam się nie śniło, że my, prości ludzie ze wsi, będziemy mogli korzystać z komputera. Jak mówi, jeszcze nie tak dawno mieszkańcy mieli pewne obawy związane z wejściem do Unii Europejskiej. Teraz jednak widzą coraz więcej płynących z tego korzyści. - Kto sobie wyobrażał, że w takiej wsi jak Rozogi powstanie piękny park, wspaniały amfiteatr, gdzie odbywają się różne imprezy? Marzeniem pana Jarosława jest, by gmina zorganizowała jeszcze kurs żeglarski. - W wolnych chwilach popływałoby się łódką, bo przecież mieszkamy nad jeziorami, a nie mamy pojęcia o żeglowaniu – mówi mieszkaniec Rozóg.

O PIERWSZEJ POMOCY I OGRODACH

Grzegorz Jędrzejczyk, rolnik z Borków Rozoskich od trzech lat należy do Ochotniczej Straży Pożarnej w Farynach. Na kurs pierwszej pomocy prowadzony w ramach projektu z EFS wybrał się wraz z dwoma kolegami – strażakami. - Pomyśleliśmy, że to się nam przyda, bo przecież bierzemy udział w różnych akcjach i nie zawsze wiadomo, jak się zachować w danej sytuacji – mówi. Przyznaje, że wcześniej jeśli chodzi o pierwszą pomoc był kompletnie „zielony”. Do tego jeszcze dochodziła niepewność, czy próbując uratować komuś życie, zamiast pomóc, wyrządzi mu krzywdę.

- Po tym kursie jestem na pewno odważniejszy, pewniejszy, że nie zrobię nikomu nic złego – przekonuje strażak ochotnik. Z projektów realizowanych przez gminę skorzystały też pasjonatki ogrodnictwa. W przedsięwzięciu pod nazwą „Lekcje małej architektury” brało udział 56 osób. Wśród nich była m. in. Cecylia Chorążewicz z Orzeszek wraz z córką. Pani Cecylia przyznaje, że podczas zajęć zdobyła wiele cennych umiejętności dotyczących chociażby sadzenia roślin, ich rozmieszczenia i doboru.

- Poznałam też sporo nowych gatunków, zwłaszcza bylin, które pięknie wyglądają teraz, jesienią – mówi pani Cecylia. Dowiedziała się również, jak organizować pracę w ogrodzie i jak dobierać elementy małej architektury. O tym, że zdobyta wiedza się przydała, świadczy to, że pani Cecylia została w tym roku nagrodzona w konkursie na najładniejszą posesję, którego rozstrzygnięcie miało miejsce podczas dożynek gminnych w Rozogach.

ZAANGAŻOWALI SIĘ WSZYSCY

W projektach uczestniczyli przedstawiciele różnych grup zawodowych – wielu rolników, ale też nauczycieli czy osoby bezrobotne. Wójt Zapert podkreśla, że powodzenie przedsięwzięć finansowanych ze środków unijnych nie byłoby możliwe bez zaangażowania lokalnej społeczności, poczynając od sołtysów, kończąc na proboszczu miejscowej parafii, który z ambony informował mieszkańców o kursach i szkoleniach. Jak samorządowi udało się przekonać ludzi do tego, że warto korzystać także z tzw. miękkich projektów?

- Nasi mieszkańcy rozumieją, że trzeba sięgać również i po mniejsze środki, jeśli są takie potrzeby i możliwości. Tym bardziej, że udział w tych projektach dał wielu z nich praktyczne korzyści – uważa wójt. Pisaniem wniosków zajmowali się pracownicy urzędu pod kierownictwem sekretarz Lucji Litwińczyk. Gmina przy ich tworzeniu nie korzystała z usług żadnych firm zewnętrznych. Na tym jednak nie koniec rozoskiej przygody z EFS. Szereg projektów w jego ramach realizują, bądź już zrealizowały także placówki oświatowe z terenu gminy, poczynając od przedszkola, na szkołach średnich kończąc. Wartości tych przedsięwzięć wahają się od 93 tys. zł do 565 tysięcy. Ale to już temat na osobny materiał ...

Ewa Kułakowska/fot. archiwum