Robert Biliński ma na swym koncie wiele sportowych sukcesów. Ostatnio kolejny już raz zdobył tytuł "Mistrza Szczytna". Swoją pasją stara się też "zarazić" młodzież.

Nie trzeba dużych pieniędzy

Kolejny puchar

Zwycięstwo Roberta Bilińskiego w Mistrzostwach Szczytna (6 grudnia) nie było dla nikogo niespodzianką. Trener sekcji tenisa ziemnego przy Szkole Podstawowej nr 2 z OI tytuły mistrzowskie zdobywa od pierwszego turnieju. Tym razem wydawało się, że może mieć duże problemy z odniesieniem zwycięstwa.

- Natknąłem się na jednego z najgroźniejszych przeciwników w całej mojej karierze, Jana Owczarka z Orzysza. Tak jak ja jest trenerem, zapowiadała się więc wyrównana walka - opowiada Robert Biliński.

Z pewnością jednak trudno ją za taką uznać, skoro reprezentant Szczytna ograł swego przeciwnika do zera w pierwszym secie. Także w kolejnych dawał mu "fory", wiedząc że poczynania orzyskiego trenera obserwują jego wychowankowie.

Tenis dla relaksu

Robert Biliński żartuje, że zdobyte medale mógłby składować w kartonach w piwnicy. Już w piątej klasie szkoły podstawowej, gdy tylko nauczył się od szkolnych kolegów zasad gry w ping-ponga, zdobył drugie miejsce na turnieju w Łodzi. Profesjonalnie grał już w szkole średniej, wielokrotnie zdobywał mistrzostwo Wojska Polskiego w deblu, na studiach "ogrywał" najlepszych studenckich ping-pongistów z Warszawy.

- Na studiach właśnie poznałem swoją przyszłą żonę i założyłem rodzinę, więc tenis odszedł na plan dalszy. Dziś startuję w zawodach tylko dla relaksu. Mogę przez rok nie grać, a potem z marszu zdobyć pierwsze miejsce - opowiada Robert Biliński.

Sekrety mistrza

Mistrz paletki uważa, że sekret jego sukcesów tkwi w... nawykach. Twierdzi, że techniczne zagrania można wypracować tylko przez systematyczne treningi. Raz wyuczone zachowanie, zawodnik będzie powielał podczas meczu niemal nieświadomie.

- Ważna sprawa to umiejętność psychicznego "podejścia" konkurenta - odpowiednie spojrzenie, mimika, zachowanie. Nie wszyscy wiedzą, że ping-pong wymyślili Chińczycy, a w ich kulturze duży nacisk kładzie się na psychiczną otoczkę sportu - tłumaczy trener.

Tajniki chińskiej gry poznają na zajęciach uczestnicy sekcji prowadzonej społecznie przez Roberta Bilińskiego. Niektórzy z nich mogą się pochwalić niemałymi sukcesami.

- Szóstoklasistka Magda Jakimowska trenuje dopiero od czterech miesięcy, a już zdobyła puchar w mistrzostwach szkół podstawowych w Szczytnie. Trudniejszym "materiałem" są chłopcy, ale w końcu drugie miejsce w powiecie też nie jest złe - chwali Biliński.

Marzenia o stole

Na zajęcia sekcji tenisa stołowego działającej przy Szkole Podstawowej nr 2 w Szczytnie uczęszcza trzynaścioro uczniów. Po lekcjach mają do dyspozycji całą salę gimnastyczną a na niej... tylko jeden jedyny stół, notabene też podarowany przez dyrektor szkoły. Trener starał się o dodatkowy sprzęt u władz miejskich, jednak bez skutku.

- Tenis stołowy w naszym mieście jest traktowany po macoszemu. A przecież nie wymaga dużych pieniędzy, wielkich inwestycji. Wystarczy dać dzieciom paletki i piłeczki i będą grały zamiast palić papierosy czy pić tanie wino gdzieś w parku - żali się Robert Biliński dodając, że klub szuka sponsora, któremu nie będzie obojętny los dzieci i promocja sportu.

Katarzyna Mikulak

2003.12.17