W tym numerze „Kurka Mazurskiego” rozpoczynamy publikację fragmentów „Wierzeń mazurskich” wybitnego dziewiętnastowiecznego pruskiego historyka i badacza obyczajów mieszkańców Mazur Maxa P. Toeppena. Zbiór ten został wydany po raz pierwszy w 1867 roku. Niniejsze teksty oparte na przekładzie Eugenii Piltzówny językowo opracował i uwspółcześnił Tadeusz Ostojski. Pochodzą one z książki wydanej w 2008 r. przez wydawnictwo „Retman” i stanowią dwunasty tom serii Moja Biblioteka Mazurska (www.mojabiblioteka mazurska.pl).

O Kłobukach

DZIWY NA MAZURACH

Ciemne, tajemnicze moce wywierają na Mazurów przemożny wpływ. Są złe i dobre dni, złe i dobre znaki niebieskie, ludzie o dobrym lub złym spojrzeniu wpływają zasadniczo na przyszły los noworodka. Cokolwiek bądź się przedsiębierze, każdy pomyślny skutek zależy istotnie od dobrej godziny, w której bierzemy się do dzieła. Wszystkiego, co nam przynosi radość należy pilnie strzec od złego spojrzenia, gdyż nawet najżyczliwszy przyjaciel, mimo swej wiedzy i woli, może nam to zepsuć i zniweczyć złym spojrzeniem. Żeby być bliżej owych ciemnych sił i ich działania, trzeba udać się do określonych miejsc. Najbardziej zewnętrzne formy i znaki pozostają w przyczynowym związku z najdziwniejszymi skutkami; pewne sentencje i formułki, jak również pewne częstokroć dziwaczne praktyki, posiadają nieprawdopodobną moc; toteż zdarzają się na Mazurach, dotycząc wszystkich rzeczy, o których nie słyszy się na całym świecie. (...) Tylko niektóre przyjazne albo wrogie duchy niższego rzędu bywają wyobrażane jako osoby i oznaczane określonymi nazwami. Najczęściej nazywają je koboldami albo elfami. Podania o nich, tak obfite w XVI wieku, można z łatwością odszukać aż po najnowsze czasy.

NIEBOSZCZYK MIAŁ KŁOBUKA

(...) Jeszcze też za naszych czasów w polskich okolicach Prus kłobuki pełnią w najlepsze swoje obowiązki. W tym względzie przekazano mi następujące szczegóły:

W Olsztynku nieboszczyk R. miał kłobuka. Wielu widziało go, jak wylatywał wieczorem.

Również nieboszczyk R. w Olsztynku miał kłobuka i gdy taki kłobuk albo elf leciał, zawsze ciągnęła za nim ognista smuga. Często widywano u R. kłobuka wlatującego do komina.

Starzy ludzie w Olsztynku mówią, że kłobuk jest to rodzaj ptaka, którego trzyma się potajemnie, np. na strychu w beczce i obficie karmi wybranymi kąskami. W nocy wylatuje on i temu, kto go utrzymuje, przynosi pieniądze.

OPADNĄ CIĘ WSZY I ROBACTWO

Stolarz G. w Wielbarku, do którego należało utrzymanie w porządku pomp, musiał w zimie często chodzić do pompy z rozpalonym żelazem. Dopóki ludzie nie przekonali się, że to rozpalone żelazo, pomawiali go, że ma kłobuka.

Gdy kłobuk przelatuje w powietrzu, i gdy się widzi sypiące się z niego iskry, trzeba schować się pod dach, gdyż w przeciwnym razie człowieka opadną wszy i robactwo (Wielbark).

ULUBIONY STRYCH

Kłobuka chowa się zwykle na strychu, ażeby nikt go nie widział. Musi być dobrze karmiony, np. skwarkami i jajecznicą oraz musi mieć miękkie posłanie. We dnie chowa się pod pierzynę, w nocy zaś oddaje się swojemu rzemiosłu. Wyobrażają go sobie jako małe dziecko w czerwonej szacie. Takim ujrzała go siedzącego w łóżku pewna kobieta, która niespodziewanie przyszła na strych (Wielbark).

O podziomkach (krasnoludkach – przyp. red.) lud w szczycieńskim nic nie wie, ale kłobuk jest tam znany. Jest on pomocny w gospodarstwie i przywleka do domu wiele. Kto go posiada, ten ma zawsze zboże.

W POSTACI KURY I MAŁPY

Pewnego razu podczas dżdżystej pory weszła do jednego z domów kura; chciano ją wypędzić, ona jednak została, i dano jej spokój, nakarmiono ją w końcu i przetrzymano na noc. Nazajutrz, w miejscu, gdzie siedziała, leżała kupa zboża; i później także dbała o to, żeby ludzie, u których znalazła przytułek, zawsze mieli w domu zboża pod dostatkiem. Był to także kłobuk (Wielbark).

Kłobuk przybiera postać małpy. Gdy coś niesie, sypią się z niego iskry; gdy nie niesie nic, jest tylko małym płomykiem (Jerutki).

SMOK Z DŁUGIM OGONEM

Pewien chłop w Rozogach wzbogacił się dzięki kłobukowi. Pod wieczór kłobuk wlatywał i wylatywał przez komin jego domu. Gdy powracał do domu, miewał długi ogon, z którego sypały się iskry. Kiedy kłobuk przychodzi do domu, ma jakoby postać ludzką, ale gdy lata, jest rodzajem smoka. Takiemu kłobukowi niejeden zaprzedaje duszę i wchodzi z nim w układy, aby mu czas jakiś służył oraz przynosił mienie. Gdy pewien człowiek w Rozogach, który tak postąpił, nagle zmarł, powszechnie utrzymywano, że zabrał go kłobuk.

cdn.

MAX P. TOEPPEN – ur. w Królewcu w 1822 r., zmarł w Elblągu w 1893 r. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił na uniwersytet królewiecki, gdzie studiował języki klasyczne i historię. Jako pedagog pracował w Elblągu i krótko w Poznaniu, godząc te obowiązki z pasją naukowca. W latach 1854-1868 był dyrektorem gimnazjum w Olsztynku. W tym czasie zbierał materiały do „Wierzeń mazurskich”. Autor wykorzystał w nich ustne relacje i obserwacje własne ówczesnych mieszkańców Mazur. Najbardziej znaną książką Toeppena jest „Historia Mazur”, której polskie wydanie ukazało się w 1995 r. nakładem olsztyńskiej „Borussii”.

oprac. (łuk)

* Tytuł i śródtytuły od redakcji