Jadwiga Mikulska z Nowego Gizewa ma wielki żal do pracowników szczycieńskiego schroniska dla zwierząt. To do niego trafiła skradziona właścicielce suczka Aza.

I choć pani Jadwiga zgłosiła w placówce zaginięcie zwierzęcia, jej pracownicy oddali je warszawskiej fundacji. Teraz ma już nowy dom, w Warszawie.

Jadwiga Mikulska z Nowego Gizewa ma wielki żal do pracowników szczycieńskiego schroniska dla zwierząt. To do niego trafiła skradziona właścicielce suczka Aza. I choć pani Jadwiga zgłosiła w placówce zaginięcie zwierzęcia, jej pracownicy oddali je warszawskiej fundacji. Teraz ma już nowy dom, w Warszawie.

Oddajcie mi moją Azę

NIKT NIC NIE WIE

Aza, młoda suczka rasy amstaff, była oczkiem w głowie Jadwigi Mikulskiej z Nowego Gizewa i całej jej rodziny. Niestety, pod koniec ubiegłego roku pies został skradziony z posesji. Wraz ze szwagrem pani Jadwiga zgłosiła zaginięcie czworonoga w szczycieńskim schronisku. Miała nadzieję, że jeśli pies tam trafi, zostanie jej oddany. Szczegółowo opisała wygląd swojej pupilki, zostawiła adres oraz numer telefonu. - Dane te spisała jedna z pracownic schroniska w obecności jeszcze innych zatrudnionych tam osób – relacjonuje pani Jadwiga. Po powrocie do domu kobieta podjęła także poszukiwania na własną rękę. W grudniu kilkakrotnie odwiedzała schronisko, by dowiedzieć się, czy nie ma wieści na temat jej psa. - Za każdym razem słyszałam, że nikt nic na ten temat nie wie – mówi mieszkanka Nowego Gizewa.

ZAGINIONE ZGŁOSZENIE

Kiedy w styczniu kobieta dowiedziała się o tym, że Azę ktoś przyprowadził do schroniska, pełna nadziei poszła ją odebrać. Wtedy spotkał ją wielki zawód.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.