Radny Stanisław Olender postuluje, by przejście dla pieszych na ul. Jagiełły zlokalizować bliżej budynku, w którym mieści się urząd gminy. Jego zdaniem ułatwiłoby to życie nie tylko interesantom, ale także osobom udającym się na pobliski targ lub do banku. Teraz część z nich przechodzi przez jezdnię w niedozwolonym miejscu.

Pasy bliżej urzędu

Z wnioskiem o to, by przejście dla pieszych zlokalizować naprzeciw Urzędu Gminy w Wielbarku, wystąpił podczas ostatniej sesji radny Stanisław Olender.

- Korzystaliby z niego nie tylko interesanci, ale też mieszkańcy idący na targowisko czy do banku - uzasadniał swój postulat. Obecnie wiele osób i tak przechodzi w pobliżu urzędu przez jezdnię, łamiąc tym samym przepisy. W odpowiedzi na wniosek radnego, wójt Grzegorz Zapadka przypomniał, że gmina zwracała się do zarządcy drogi, GDDKiA o umiejscowienie pasów zgodnie z sugestiami mieszkańców. Działo się to przy okazji prowadzonego kilka lat temu remontu biegnącej przez Wielbark krajówki.

- Stanowisko GDDKiA było takie, że w miejscowości te przejścia dla pieszych muszą być w pewnej określonej od siebie odległości - wyjaśniał wójt.

Rzeczywiście, na ul. Jagiełły w pobliżu przystanku autobusowego znajdują się pasy. Nie oznacza to jednak zamknięcia sprawy.

- Nic nie stoi na przeszkodzie, by jeszcze raz złożyć do rejonu dróg wniosek o rozpatrzenie tej kwestii - mówił Grzegorz Zapadka.

Nie jest to jedyny problem związany z bezpieczeństwem drogowym na terenie miejscowości. Władze gminy od roku starają się o sygnalizację świetlną na skrzyżowaniu ulic Czarnieckiego i Kopernika przy szkole podstawowej. Sfinansowania inwestycji gotów był podjąć się Swedwood.

- Zarząd dróg krajowych twierdzi, że obowiązujące teraz rozwiązanie jest wystarczające. Motywuje to tym, że jeżeli dotychczas w tym miejscu nie doszło do wypadku, to nie ma potrzeby sygnalizacji. To jest takie działanie post factum, z którym się nie zgadzam - mówi wójt Zapadka.

Kierownik szczycieńskiego rejonu GDDKiA Marcin Masłowski zastrzega, że obie sprawy nie są mu znane. Zachęca jednak władze Wielbarka, by ponowiły swoje wnioski.

- Jesteśmy otwarci na rozmowy z samorządem. Musimy dokładnie zbadać sprawę, zajrzeć do przepisów i rozpatrzeć wszystko raz jeszcze - mówi.

(łuk)