Na uroczym rynku Liptowskiego Mikulasza (Słowacja) nic nie zapowiadało, że w tym cichym, wtulonym w łańcuch górski miasteczku, u wejścia do muzeum znanego zbójnika odbędzie się start do XXIII Liptowskiego Maratonu.

Rankiem 15 listopada ciepłe kolory zimnych kamieniczek przeszył łoskot wtaczającej się ciężarówki z polską i słowacką flagą na kabinie, ze środka wysypało się kilkunastu organizatorów. Zachowywali się jak "obsługa cyrku", która dwukrotnie w ciągu dnia rozstawia i zwija kopułę namiotu. Bez słów i chwili namysłu w ciągu kwadransa zmienili historyczny rynek w arenę sportową. Takich umiejętności organizacyjnych życzyłbym sobie i wszystkim, którzy będą pracowali za rok, przy XXIII edycji Maratonu Juranda.

Wspomniałem o polskich barwach na samochodzie, to miły gest ze strony gospodarzy dla ekipy polskiej biorącej udział w biegu, a reprezentowanej wyłącznie przez AKB Szczytno.

Zwycięzca maratonu Tichy Peter z Bardejowa (Słowacja) uzyskał czas 2:36:02. Z Polaków najszybciej po tatrzańskich kopcach "skakał" Dariusz Wędrowski zajmując piąte miejsce z czasem 2:44:50. Do biegania na wysokim poziomie wraca Tomek Walerzak - 28 miejsce z czasem 3:18:42. Krzysztof Wilczek z czasem 3:32:39 zajął 43 miejsce. Jak pączek w maśle czuł się w górach cukiernik Zygmunt Zapadka. Ten "chłopiec po 50-tce" przybiegł na metę z czterema słowackimi góralami z tej samej kategorii wiekowej, czym wzbudził ich podziw. Z czasem 3:38:51 zajął 51 miejsce.

Na 84 pozycji linię mety minął Stefan Jankowski uzyskując czas 4:42:57.

W maratonie wystartowało ok. 100 osób, bieg ukończyło 85.

Krzysztof Wilczek

2003.11.19