Lekarze mający swoje gabinety w przychodni przy ul. Kościuszki uważają, że ich obiekt jak najszybciej powinien być wyposażony w windę. Dlatego domagają się podjęcia zdecydowanych działań od władz miasta. Jako najdogodniejszą lokalizację wskazują lewy szczyt przychodni, a dokładnie miejsce, w którym według dotychczasowych wskazań miało być nowe wejście do apteki.

Winda z naciskiem na lewą stronę

POTRZEBNA WINDA

Lekarze z przychodni przy ul. Kościuszki świadczący usługi medyczne z zakresu podstawowej i specjalistycznej opieki zdrowotnej domagają się od władz miasta przystąpienia do działań mających na celu zaadaptowanie obiektu na potrzeby niepełnosprawnych. Powołują się przy tym na rozporządzenie rady ministrów nakładające obowiązek dostosowania zakładów opieki zdrowotnej do nowych wymogów do końca 2012 roku. Lekarze podkreślają, że nie są władni do podejmowania jakichkolwiek kroków w tej sprawie bez udziału miasta, właściciela obiektu.

Leszek Mierzejewski, dyrektor ZGK, któremu urząd zlecił pilotowanie sprawy, deklaruje rozpoczęcie działań związanych z budową windy „od zaraz”. Warunek, jaki stawia to pisemna zgoda najemców lokali w przychodni przy ul. Kościuszki na poniesienie kosztów związanych z opracowaniem koncepcji, dokumentacji technicznej i budowy windy. Powołuje się przy tym na obowiązującą umowę, która mówi, że wszelkie koszty modernizacyjne pokrywają najemcy.

- Najkorzystniejszy wariant koncepcji zostanie wybrany i uzgodniony przez administratora obiektu przy równoczesnej aprobacie wszystkich najemców – zapewnia dyrektor.

TO KWESTIA SPOŁECZNA

Danutę Topolską, kierownik „Eskulapa”, największego najemcy pomieszczeń w przychodni na ul. Kościuszki, takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje.

Nakłady, które trzeba będzie wyasygnować na budowę windy mają według niej charakter użyteczny.

- A to zgodnie z kodeksem cywilnym oznacza, że koszty powinien ponieść właściciel obiektu z zysku czerpanego z podstawowej stawki czynszu, który w skali roku przekracza 150 tys. zł – mówi kierownik.

Nie szczędzi przy tym krytycznych uwag na temat zapisów widniejących w umowie najmu.

- Zostaliśmy postawieni pod ścianą. Albo zawrzemy taką umowę, albo nie będzie żadnej – tłumaczy powody, dla których lekarze zdecydowali się jednak na jej podpisanie.

Zapowiada, że dzierżawcy z przychodni będą zabiegać o rozmowę z burmistrz miasta, ponieważ to ona jest najbardziej kompetentną osobą w sprawie budowy windy.

- Pan dyrektor ma kompetencje do zwykłego zarządu nieruchomością. Tu natomiast wchodzą w grę kwestie społeczne - tłumaczy.

KONIECZNIE LEWA STRONA

W piśmie adresowanym do burmistrz miasta lekarze wskazują jako najdogodniejsze miejsce do zamontowania zewnętrznej windy lewy szczyt obiektu. Wyrażają przy tym swoje zaniepokojenie spowodowane decyzją administratora obiektu, dyrektora ZGK, który zgodził się na wykonanie w tym miejscu dobudówki do pomieszczeń apteki. Autorzy listu zwracają się do burmistrz Górskiej z prośbą o interwencję i pomoc w powyższej sprawie.

Za lekarzami wstawiają się radni Forum Samorządowego, również domagający się montażu windy po lewej stronie.

Skąd taka determinacja, żeby winda była właśnie w tym miejscu?

- Ta lokalizacja jest najmniej kosztowna oraz bardzo funkcjonalna – przekonuje Henryk Żuchowski, szef Forum Samorządowego.

Inni z kolei sugerują, że za tymi działaniami stoi usilna chęć zatrzymania w przychodni apteki „Panaceum”. Jej umowa na dzierżawę pomieszczeń wygasła z końcem ub.r. Nowy dzierżawca, który wygrał przetarg, ma zamiar wybudować wejście do apteki właśnie z lewej strony budynku.

- Tu chodzi o koneksje rodzinne, bo szwagierką kierownik „Eskulapa” jest kierowniczka apteki – słyszymy od jednego z samorządowców.

Danuta Topolska zdecydowanie zaprzecza, aby za jej działaniami kryły się względy rodzinne.

- Najlepszą i najtańszą lokalizacją dla windy jest lewy szczyt budynku – zapewnia kierownik.

Zdaniem wiceburmistrza Krzysztofa Kaczmarczyka, każda lokalizacja windy może być brana pod uwagę, pod warunkiem jednak, że nie będzie kolidowała z nowym wejściem do apteki.

- Nowy dzierżawca wygrał przetarg, deklarując niebagatelną kwotę 10 tys. zł miesięcznie i sporządził już dokumentację techniczną - mówi wiceburmistrz, dodając, że zerwanie umowy byłoby skrajnie niekorzystne dla interesów miasta. Zapewnia też, że nie może być mowy o finansowaniu windy z kasy samorządu. - Firmy, które wynajmują od nas pomieszczenia w przychodni nie są instytucjami charytatywnymi. Podnoszenie standardu swojej działalności powinny finansować z własnych środków, tym bardziej, że działają na rynku, na którym funkcjonują inne tego typu zakłady. Miasto, pomagając wybranym podmiotom, stworzyłoby nierówną konkurencję.

Andrzej Olszewski