Wypadki

Czwartek, 4 grudnia

Barbórka daleka od tych, jakie obchodzono za wujka Gierka. Ale obyło się bez ekscesów. Natomiast powrót premiera ze Śląska był już mniej szczęśliwy. Helikopter, którym wracała ekipa rządowa, nie doleciał do Warszawy. Ponoć wysiadły oba silniki i metalowy ptak musiał osiąść w lesie. Upadek z trzydziestu metrów też mógł się okazać tragiczny w skutkach, ale z doniesień dziennikarskich wynika, że nikomu nic poważniejszego się nie stało. Pan Bóg strzegł zbłąkanych owieczek dając im możliwość poprawy. Nawet, jak doniosły agencje, Papież obiecał modlitwę w intencji powrotu do zdrowia czternastoosobowej ekipy, która uległa wypadkowi. Premier ma poważny kłopot: za tydzień powinien w Brukseli bronić własną piersią postanowień z Nicei, a tymczasem w tej piersi ma połamane dwa kręgi kręgosłupa. Kontuzja kręgosłupa jest zawsze groźna i nie wierzę, aby można było z tym coś zrobić przez tydzień. W każdym razie i ja życzę premierowi szybkiego powrotu do zdrowia. Wolę nie myśleć, co będzie, gdy go zastąpi wicepremier Pol.

Sobota, 6 grudnia

Od dłuższego czasu jestem pełen uznania dla pracy GOK-u w Jedwabnie i niewyczerpanego zasobu pomysłów jego kierowniczki. Właśnie dowiedziałem się, że w mikołajkowy wieczór zaprezentowano w Jedwabnie poezję i piosenki Bułata Okudżawy. Żałuję, że mnie tam nie było. Osobiście też jestem zafascynowany jego twórczością, a chyba się nie pomylę, że należę do tych nielicznych mieszkańców Szczytna i okolic, którzy go spotkali osobiście. Mam też bardzo starą taśmę z nagraniami części piosenek, które ukazały się w początkach lat siedemdziesiątych na płycie (winylowej) w czasie jego pobytu w Paryżu. Piosenki te stały się potem kanonem jego twórczości i były popularne nie tylko w całej Europie, ale też były ulubionymi pieśniami podziemia w krajach uzależnionych od wielkiego brata.

Premier czuje się lepiej. Lekarze nie wykluczają, że do przyszłego czwartku wszystko będzie w porządku.

... Z pieca spadło

Poniedziałek, 8 grudnia

Andrzej Lepper oświadczył, że będzie kandydował do komisji specjalnej na miejsce p. Renaty Beger. Kiedy o tym mówił w telewizji, to można się było dopatrzeć w jego oczach dziwnych ogników kpiny nie tylko ze swoich rozmówców dziennikarzy, ale także z tych, do których poprzez ekran telewizora się zwracał.

Ale jeszcze dziwniejszy jest komentarz dziennikarski. Oto okazuje się, że wybór do komisji Andrzeja Leppera jest pewny, bowiem popiera go w całości klub poselski "Samoobrona", ale także klub SLD. Tak oświadczył wszem i wobec p. Jaskiernia, dając tym oświadczeniem potężną broń do ręki tym, którzy twierdzš, że sejm dojrzał do samorozwiązania. Ja mam w każdym razie uczucie, że powinienem się udać na... emigrację.

Premier czuje się coraz lepiej. W niedzielę odwiedziła go wnuczka.

Wtorek, 9 grudnia

Wyniki wyborów w Pasymiu sš takie, że zabrakło setki głosów do trzydziestoprocentowej frekwencji. Smutno takie rzeczy słyszeć, bo to znany brak poczucia odpowiedzialności w polskim narodzie za własny los, co przypomina mi rosyjskich "rabów" (rab - niewolnik), którzy wolą żyć popędzani batem, niż podjąć jakąkolwiek samodzielną decyzję.

Sądząc po tym, co mówi burmistrz Kobylińska, egzamin z demokracji zdała jedynie młodzież, mająca już prawo głosowania. Co prawda, pani burmistrz akurat gani tę młodzież za to, że śmiała ona do urn referendalnych pójść, ale w tym dowód, że ona sama (burmistrz nie młodzież) nie za bardzo w realiach demokratycznych jeszcze poruszać się potrafi. Bo nie godzi się przedstawicielowi demokratycznej władzy namawiać mieszkańców do bojkotowania wyborów. O faktycznym zwycięstwie pani burmistrz nad opozycją można by mówić wtedy, gdyby do urn poszło nie 26, a np. 80% mieszkańców, z których ponad połowa chciałaby dalszych jej rządów. A tak, to właściwie pyrrusowe zwycięstwo. I dlatego uważam, że udział młodzieży w referendum był jedynym pozytywnym efektem minionej niedzieli.

Bo jeżeli jeszcze możemy na coś liczyć, to na młodzież. Tę w Pasymiu jak i w innych miejscach w kraju, bo dorośli, jak to widać po szefie klubu SLD p. Jaskierni, już całkowicie utracili poczucie rzeczywistości. A swoją drogą, co go tak rozwścieczyło? Prawie dziesięcioprocentowa przewaga PO w sondażach, czy oskarżenie o wzięcie łapówki w aferze gier hazardowych.

Wybory w Rosji. Zwycięstwo odniosła obecna partia prezydenta Putina. Co było do przewidzenia. Nie do przewidzenia była niska frekwencja tak zdyscyplinowanego narodu, jakim są Rosjanie: poniżej 50%.

Czyżby chorobą współczesnych czasów było odwrócenie się od demokracji w krajach europejskich i azjatyckich?

U premiera raz lepiej, raz gorzej. U prezydenta Kwaśniewskiego lepiej, bo na temat "Nicei" wyraził opinię nieco odmienną od premiera. Nie pierwszy to jednak raz.

Sobota, 13 grudnia

Pamiętnikarskie zapisy nie nadążają za rzeczywistością. A w tej, jak wiadomo, o ile premierowi się polepszyło, to UE - pogorszyło. Konstytucji Europejskiej jak nie było, tak nie ma.

Marek Teschke

2003.12.17